W czerwcu 2014 roku zaradna wdowa zjawia się w gabinecie pani dyrektor (szkoły w której pracuję). W rozmowie ze strony zaradnej wdowy pada poważne oskarżenie pod moim adresem. Pani dyrektor po wysłuchaniu zaradnej wdowy przyjmuje jej słowa za prawdziwe i reaguje od razu „chodźmy na policję” . Nie jest to na rękę zaradnej wdowie bo doskonale wie że jej opowieść to część planu, który uzgodnieniła z kochankiem- policjantem. „Nie sama dam sobie z tym radę” odpowiada zaskoczonej pani dyrektor,” nie mów o tym nikomu” dodaje. „To po co mi to mówisz” denerwuje się pani dyrektor, zdając sobie sprawę że oskarżenie zaradnej wdowy jest bardzo poważne i chodzi tu o dobro dziecka.” Żebyś wiedziała” odpowiada zaradna wdowa. Pani dyrektor doskonale wie, że jako dyrektor szkoły i pedagog ma obowiązek sprawować pieczę nad swoimi uczniami, ale skoro sama matka dziecka również pedagog (nauczyciel) zachowuje się tak irracjonalnie, nie będzie przecież decydować za matkę. Ta rozmowa nie daje spokoju pani dyrektor. Od tego czasu pani dyrektor obserwuje mnie podczas prowadzenia lekcji i jak później zeznaje nic niepokojącego nie zauważa w moim zachowaniu.