16 października 2016 roku pierwsza rozprawa w Sądzie Rejonowym. Na drzwiach sali rozpraw pod hasłem oskarżony widnieje moje imię i nazwisko. Pomimo, że wiem iż jestem niewinny czuje się źle, w nocy nie mogłem spać a od wczoraj nic nie jadłem. Przychodzi mi na myśl nauczyciel wychowania fizycznego z Dębicy, który przez takie samo oskarżenie jakie i mnie spotkało stracił życie. Nie mogąc pogodzić się z paskudnym pomówieniem i utratą pracy zaczął pić i w krótkim czasie zmarł. Ja od ponad 3 miesięcy zażywam leki od lekarza-psychiatry. Przez ok. 3 miesiące po wizycie w Prokuraturze nie mogło mi nic przejść przez gardło, tak jakbym miał je całkowicie zacisniete, jednocześnie pociagalo mnie na wymioty. Był to okres bardzo upalny, temperatura powietrza dochodziła do 30 stopni. Próbowalem małymi łykami przyjmować trochę wody przecież pod moją opieka było malutkie dziecko, zdawałem sobie sprawę z odpowiedzialności jaka na mnie ciążyła. Moja żona bardzo zaniepokojona tym wszystkim zdecydowała, że muszę udać się po pomoc do lekarza psychiatry. Od tego czasu jestem pacjentem Poradni Zdrowia Psychicznego i dzięki pomocy lekarzy psychiatrów jeszcze jakoś funkcjonuje na tym świecie. Na korytarzu sądowym jest też mój adwokat, który towarzyszy mi pierwszy raz. Zrezygnowałem z mojego pierwszego adwokata, który był ze mną drugi raz w Prokuraturze ze względów organizacyjnych i finansowych. W październiku 2016 moja mała córeczka ma 8 miesięcy, opiekuje się nią sam podczas gdy żona jest w pracy. Poprzedni adwokat był z miejscowości oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od naszego miejsca zamieszkania, co nie było do pogodzenia z obowiązkami domowymi. Na korytarzu sądowym pojawia się też „zaradna wdowa” u boku konkubenta-byłego już policjanta-obenie emeryta. 40-letni konkubent zostaje wysłany na przymusową emeryturę po tym jak dostaje wyrok za pobicie byłej żony.